Większość osób otwierając swój pierwszy klub próbuje ograniczyć koszty stałe do minimum. Szukamy więc miejsc o małym metrażu, by zacząć budować swoją społeczność w najbardziej komfortowych warunkach ekonomicznych jak to możliwe. Szybko jednak okazuje się, że zajęcia są pełne ćwiczących, a potrzebujesz by było ich więcej by wyjść „na swoje”. Najczęstszą decyzją w tej sytuacji jest przeniesienie się do większego lokalu, co sam zresztą parę lat temu zrobiłem. Takie rozwiązanie ma jednak kilka wad – sam proces przeniesienia jest czasochłonny oraz wymaga kolejnych inwestycji (zwykle wynajmujący musi choć częściowo partycypować w kosztach adaptacji), a do tego nie rozwiązuje problemu. Tak, możemy pomieścić więcej klubowiczów dzięki większemu miejscu, ale czynsz, opłaty za media i tak dalej także wzrosły. Może się okazać, że przenosząc się zwiększyłeś tylko skalę problemu, zamiast zlikwidować jego przyczynę. Jak zwiększyć dochód nie przenosząc się do lokalu o większym metrażu?
Przechowuj sprzęt efektywnie
Najprostszym do wdrożenia usprawnieniem funkcjonowania małego klubu, który zaczyna pękać w szwach jest inwestycja w rzeczy, które pozwolą Ci wygospodarować więcej miejsca na sali. Jeśli Twoja historia jest podobna do mojej, prawdopodobnie rozpocząłeś działalność z minimalną ilością sprzętu, później starając się go sukcesywnie dokupować. Przychodzi jednak taki moment, gdy Twój klub potrzebuje miejsca bardziej niż czegokolwiek innego (a na pewno bardziej niż dwóch atlas stones czy innych zawodniczych gadżetów – jeśli masz ambicje na bycie pro zawodnikiem oczywiście musisz inwestować w specjalistyczny sprzęt, ale jeśli traktujesz klub przede wszystkim jako biznes powinieneś kupować głównie sprzęt, którego będziesz używać na zajęciach).
Warto więc zamiast kupować kolejnego airbike przemyśleć gdzie możesz uwolnić trochę miejsca niewielkim kosztem. Jeśli hantle leżą rozrzucone pod tablicą, kup na nie stojak. Sztangi najlepiej przechowywać pionowo – to zdecydowanie najbardziej ergonomiczny sposób. Bardzo dużo miejsca zajmować potrafią piłki lekarskie, a świetnie pasują do nich tanie regały z Castoramy. Staraj się minimalizować ilość przedmiotów leżących swobodnie na ziemi. Jeśli coś nie ma swojego dedykowanego miejsca, najprawdopodobniej będzie wiecznie plątać się pod nogami zabierając przestrzeń.
Największą oszczędność osiągniesz jednak decydując się na drążki przyścienne zamiast klasycznego, stojącego riga. To większa inwestycja, dlatego warto o niej pomyśleć jeszcze przed otwarciem. Musisz także być pewnym swoich ścian, i tego że wytrzymają stukilowych dzików robiących na tych drążkach muscle upy.
Uczyń grafik bardziej ,,pojemnym’’
Kolejną bardzo ważną kwestią jest to ile osób dziennie może wziąć udział w oferowanych przez Ciebie zajęciach. Załóżmy że ogarnąłeś salę najlepiej jak to możliwe, i może na niej na raz bezpiecznie ćwiczyć dwanaście osób. Od Ciebie i Twojej oferty zależy jednak, ile takich grup jesteś w stanie przyjąć każdego dnia. Jest kilka sposobów na to, by ta liczba była jak największa.
Najbardziej oczywistym z nich jest dodanie godzin treningów tam, gdzie jeszcze ich nie oferujesz. Pewnie że najwięcej chętnych na treningi jest z samego rana oraz późnym popołudniem, ale szczególnie w większych miastach o każdej porze dnia możesz znaleźć takie osoby. Dobrym pomysłem jest wprowadzenie co jakiś czas nowej godziny zajęć na „okres próbny”, i określenie z góry że jeśli frekwencja będzie zadowalająca znajdzie się dla niej miejsce w regularnym grafiku. By rozpromować nową porę zajęć możesz zrobić akcję typu „Trenuj o 12 za pół ceny”, co pozwoli Ci szybciej zapełnić tę godzinę. Oczywiście nie wiadomo czy wszystkie osoby zdecydują się później na karnet za pełną kwotę, ale moim zdaniem łatwiej w ten sposób o złapanie zajawki, gdyż fajniej ćwiczy się w pełnej grupie niż w 2-3 osoby.
Równie dobrym pomysłem jest prowadzenie w godzinach okołopołudniowych treningów personalnych. Być może nie ma na to w Twoim klubie miejsca po południu, gdy odbywają się popularne godziny zajęć lub prowadzisz klub sam i nie jesteś wtedy dostępny. Bez trudu mogą się one jednak odbywać w dzień. Dodatkowym plusem takiej taktyki jest to, że klienci których stać na współpracę 1:1 z trenerem są zwykle bardziej elastyczni czasowo, i często mogą wyskoczyć w trakcie lunchu na trening.
Ostatnim sposobem, który chciałbym przedstawić jest oferowanie krótszych niż 60 minut zajęć. Takie rozwiązanie może z początku wydawać Ci się złe, ponieważ jako osoba zajarana z całej siły CrossFitem uważasz że nawet godzina na trening to zdecydowanie za mało. Prawda jest jednak taka, że wiele osób uważa, że nie może sobie pozwolić nawet na tyle, a na pewno nie codziennie. W efekcie trenują raz, dwa w tygodniu lub co gorsza w ogóle nie są aktywni fizycznie. Jestem przekonany, że znacznie lepsze efekty osiągnie klubowicz trenujący codziennie przez pół godziny, niż taki który trenuje długo ale raz na trzy dni. Korzyść dla Ciebie jest oczywista – w każdej godzinie możesz przyjąć dwa razy więcej osób. Oczywiście nie da się w pół godziny zmieścić wszystkiego, i programming na takie zajęcia musi być znacznie uproszczony. Nie byłoby więc dobrym pomysłem oferowanie tylko takich grup, ponieważ zostawisz w ten sposób na lodzie bardziej zaawansowanych klubowiczów, którzy chcą uczyć się muscle upów oraz mieć czas na solidny program siłowy. W moim klubie aktualnie oferujemy trzy rodzaje zajęć – 30, 45 i 60 minut a każdy z nich odbywa się raz rano i dwukrotnie popołudniu. Zdecydowaliśmy się na korzystanie z zewnętrznego programingu tworzonego przez zespół Jasona Khalipy, NCFit Collective. Możesz oczywiście rozpisać treningi sam – o zaletach obydwu podejść można by napisać osobny artykuł. Jeśli chcesz dowiedzieć się na czym polega usługa NCFIT Collective, więcej informacji znajdziesz na www.ncfitcollective.fit. Można tam także uzyskać 7 dni bezpłatnego dostępu próbnego.
Nie potrzebujesz więcej klubowiczów
Na koniec chciałbym zadać pytanie – czy na pewno potrzebujesz więcej klubowiczów? Sam kiedyś patrzyłem na wskaźnik w systemie dotyczący tej wartości jako ostateczną wyrocznię sukcesu lub porażki. Być może jednak potrzebujesz po prostu więcej pieniędzy, a liczba aktywnych karnetów to najprostszy wskaźnik, który masz do dyspozycji? Jest więcej sposobów na zwiększenie przychodów niż tylko wzrost liczby członków klubu. Najprostszym z nich jest podniesienie cen karnetów, co jednak nie zawsze jest możliwe i zasadne. Trzeba jednak zauważyć, że na Twoje przychody składają się nie tylko karnety na zajęcia grupowe. Warto przeanalizować średni przychód na klubowicza, czyli to ile średnio pieniędzy zostawia u Ciebie każdy z nich. Wylicz go, a następnie porównaj z ceną karnetu. Jeśli liczba ta jest niewiele wyższa, oznacza to że masz tu pole do popisu. Jest wiele sposobów na jej podniesienie, od sprzedaży treningów personalnych, przez usługi doradztwa dietetycznego po lepsze wyposażenie sklepiku na recepcji. Jeśli uda Ci się zwiększyć średni przychód na klubowicza o 10% poprawisz znacząco swoją sytuację finansową bez konieczności zmieszczenia kolejnych kilkunastu osób w grupach zajęciowych.
Autorem tego wpisu jest Filip Antoszewski
Trener CrossFit L3, Właściciel boxa CrossFit Toruń
Jeśli masz do mnie pytania, napisz śmiało na info@crossfit-torun.pl lub znajdź mnie na Facebooku!